Jeśli tu trafiłeś, to znaczy, że poważnie zgłodniałeś. To znaczy też, że nie chcesz jeść byle czego i nie zadowalasz się fast-foodami.
Jesteś tu, bo odczuwasz inny głód - głód wiedzy.
Ten blog powstał po to, by pomóc Ci go zaspokoić.
Znajdziesz na nim praktyczne wskazówki i porady, które pomogą Ci się odnaleźć na rynku pracy i skutecznie zareklamować siebie pracodawcy.

Każdego tygodnia na blogu pojawiać się będą najświeższe artykuły dotyczące aktualnych trendów na rynku pracy, a także sposobów strategicznego zachowania się i przygotowania do rozpoczęcia wlasnej kariery zawodowej.

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Pomysł na… studenta z perspektywami

Co zrobić żeby po pięciu fantastycznych latach studiów nie obudzić się z bólem głowy? Gdyby każdy świeżo upieczony student zadawał sobie to pytanie zaraz przed przekroczeniem progu swej Alma Mater, z pewnością potem byłoby łatwiej. Łatwiej o pracę.



Niestety, zaczynając studia mało kto myśli o tym, co będzie, gdy je skończy. 1 października wszystko wydaje się proste i przyjemne. Semestry zabawy, ciekawych zajęć, poznawania nowych ludzi, przeplatane są sesją, która co pół roku wydaje się najtrudniejszą przeszkodą w życiu. Napisanie pracy magisterskiej ciągnie się tygodniami, miesiącami, a niektórych przypadkach nawet… latami. Ciężko świadomie ze statusu studenta przeskoczyć na absolwenta, bo to niestety niesie ze sobą pewne konsekwencje i obowiązki. Na pierwszych latach studiów przyszłość wydaje się klarowna: Skończę studia i będę miał super pracę za wymarzone pieniądze.


Dlaczego w takim razie według badań, przeciętny absolwent studiów magisterskich pozostaje bez zatrudnienia przez 9 miesięcy?


Ano dlatego, że na studiach tylko studiował. I zamiast zdobywać doświadczenie zawodowe – stosował „myślenie życzeniowe”: myślał, że uda mu się znaleźć prace. Przecież jest wykształcony! Praca znajdzie się sama!
Panuje dziwne przekonanie, zwłaszcza wśród dumnych rodziców, którzy wypuszczają swoje dziecko, aby zdobywało wyższe wykształcenie, że „studia są po to, żeby studiować, a na pracę będzie jeszcze czas”. Niejeden student usłyszał zapewnienia od zatroskanej Mamy: „Ale po co chcesz iść do pracy? Przecież przelewy Ci robimy. Nie idź, bo studia zawalisz! Lepiej o stypendium zawalcz!”. Tylko, że… wysokości stypendium w CV nie wpiszemy.


Dlatego na studia TRZEBA MIEĆ PLAN. Taki plan, który pomoże nam jednocześnie przez te 5 lat dobrze się bawić i zdobywać doświadczenie.


Mała dawka uniwersalnych pomysłów na to, żeby nie przespać studiów:


1. Plan, musi być plan. Każdy student, zwłaszcza humanistyczny, powinien wiedzieć CZEGO chce. Plan na siebie to połowa sukcesu. Jeśli od początku studiów wiemy, kim chcemy być kiedy je skończymy, istnieje duża szansa, że się uda. Najgorsze jest studiowanie „z braku laku”, bo każdy studiuje, a tu się nawet łatwo było dostać. Z pewnością z takim nastawieniem będzie ciężko dojść do czegokolwiek.
2. Praktyka na wagę złota. Każdy student ma uczelniany obowiązek „odbębnić” praktykę na III-IV roku studiów. Niektórzy załatwiają sobie pieczątkę z firmy wujka, inni wiedzą gdzie „podbiją” bez konieczności uczęszczania, jeszcze inni faktycznie się angażują… w parzenie kawy. Studenci i pracodawcy są odstraszeni „przymusowymi praktykami”. Jest to najgorsze podejście z możliwych, bo przecież praktyki to najlepszy sposób na zdobycie doświadczenia i uzupełnienia pustej rubryki w CV. Studia są odpowiednim momentem, aby zastanowić się CO nas interesuje zawodowo. Dobrym pomysłem jest zrobienie listy „wymarzonych miejsc pracy” i poszukanie informacji na temat praktyk w tych miejscach. Z pewnością, gdy zwrócimy się do firm bez „skierowania uczelnianego”, lecz z chęciami i zapałem do nauki, każdy przyjmie nas z wyciągniętymi rękami.
3. A może za morze? Jeśli praktyki czy praca z różnych powodów odpadają, może warto zastanowić się nad programem stypendialnym Erasmus? Każdy kto ma znajomego, który był na Erasmusie wie, że to świetna zabawa oraz możliwość zwiedzenia wielu pięknych miejsc. Przy okazji to doskonały sposób na odświeżenie języka, który się zna, lub nauczenie od podstaw zupełnie nowego. Pracodawcy bardzo przychylnie traktują Erasmusowców, bo ich udział w stypendium świadczy o tym, że są otwarci, odważni i potrafią sobie radzić w różnych warunkach.
4. Student pełną parą. Są również studenci, którzy samymi studiami żyją. Bawią się w mini-politykę angażując w prace samorządów, parlamentów studenckich. Inni, którzy współpracują z pismami studenckimi, szlifują swoje umiejętności pisania i redagowania. Kolejni angażują się w studenckie (czytaj: jeszcze-nie-profesjonalne) media, gdzie poznają rytm pracy redakcji i biegają za mikrofonem albo za nim siedzą. Jeszcze inni – należą do kół studenckich poznając od podstaw kwestie organizacyjne. Ci bardziej gospodarni decydują się skorzystać z Akademickich Inkubatorów Przedsiębiorczości, próbując zawczasu sił założonej przez siebie „firmy” na rynku. Jeszcze inni („naukowcy”) walczą o pokaźne granty dla siebie i uczelni. Ta grupa, choć cechuje ją chwalebny ethos, należy niestety do nielicznych – ale to właśnie ona jest jak najbardziej godna naśladowania.
5. Targi pracy i biura karier. Od dłuższego już czasu uczelnie wyższe wiedząc, co się święci (tzn. wiedząc, że ich tegorocznych absolwentów czeka nieprzyjemne zderzenie z rynkiem pracy) postanowiły wyjść naprzeciw temu problemowi i jakoś studentom pomóc. Tak powstały rozliczne biura karier, w których na studentów czekają zarówno oferty pracy (ryba) oraz porady i wskazówki (wędka) jak przygotować się na konfrontację z rynkiem. Oprócz takich placówek zazwyczaj raz/dwa razy do roku organizowane są targi pracy. To doskonała okazja dla studentów, żeby zaistnieć w oczach przyszłego pracodawcy, wyrobić nowe kontakty, wypytać o wymarzony zawód, o obowiązki i atmosferę w pracy, itd. Na targi pracy tłumnie przybywają wystawcy z całej Polski – pojawia się też tłum „poszukujących studentów”, który może (i powinien) zadziałać na siebie mobilizująco i aktywizująco. Ten tłum, którego jesteśmy częścią, bierze udział w wyścigu o pracę. Dzięki zaś takim okazjom (biura karier, targi pracy) mamy szansę być pierwszymi na mecie.


Czego się wystrzegać?


Misiętonależy generation. Przeciwieństwo dla „studenta pełną parą” – zazwyczaj nie mają żadnego planu poza tym: skończy się studia, pracę się znajdzie. Jaką? Jakąś, coś się trafi. Ta grupa uznaje, że samo wyższe wykształcenie to wymóg wystarczający na rynku pracy, dlatego ich doświadczenie zawodowe wynosi 0 (słownie: zero). Na pytanie: „Co robiłeś na studiach?” Odpowiadają z oburzeniem: „Jak to co? STUDIOWAŁEM!”. A dopytani: „No dobrze – a coś poza studiowaniem?” rozkładają ręce i kręcą z niezrozumieniem głową. Ślepa wiara, że po studiach praca sama spadnie nam z nieba, jest wiarą w to, że pod osłoną mroku osioł przemienia się w pięknego jednorożca. Niestety ta grupa, jak pokazują badania, jest obecnie najsilniej reprezentowana. I przynależenia do niej należy unikać jak ognia.


W życiu każdego studenta przychodzi taki czas, kiedy przestaje być studentem. Wtedy pojawia się ze zdwojoną siłą pytanie, które wcześniej nie brzmiało tak groźnie: CO DALEJ? Odpowiedź: pchać się! Drzwiami i oknami! Nie ma pracy? Szukajmy stażu. Nie ma stażu? To chociaż jakaś praktyka! Bądźmy ambitni, wkładajmy serce w najdrobniejszy wysiłek, pokażmy się, niech nas zauważą! Dziewięciu na dziesięciu absolwentów w swoim CV wpisuje „kreatywny” – w takim razie zademonstrujmy swoją kreatywność, zaskoczmy pracodawcę nietuzinkowym pomysłem, profesjonalizmem, chęcią do samorozwoju. Pokażmy mu, że nie jesteśmy już „absolwentami świeżo po studiach”, ale „świeżo upieczonymi pracownikami”, z których będzie miał pożytek.


Pomysłu na siebie nie znajdziecie na sklepowych półkach obok innych „pomysłów na…” – musicie go wynaleźć sami. Im wcześniej to zrobicie, tym większe są wasze szanse w przyszłym, nieuchronnym starciu z rynkiem pracy i jego uczestnikami. Bądźcie zawsze o krok przed konkurencją: edukujcie się, podnoście swoje umiejętności, biegajcie na szkolenia, bierzcie udział w konferencjach, rozwijajcie się wielokierunkowo, nie spoczywajcie na laurach, mówcie o sobie, że jesteście wiecznie „głodni wiedzy”. I nie patrzcie z nostalgią w przeszłość myśląc „studia minęły”, lecz z pewnością w przyszłość: „uda mi się, bo mam na siebie plan!”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz